piątek, 1 stycznia 2016

WESOŁE MIASTECZKO Cd.



Finlandia fabryka Fazera
Rzuciłem słówko: „kicz”, „kiczowate”? Hmmm... Owszem rzuciłem, ale bez intencji obrażania tych przedmiotów. W wesołych miasteczkach, w ciemnych wozach — strzelnicach i na straganach, jest miejsce dla takich rzeczy. Jest ono najbardziej naturalne z naturalnych. Tutaj nie rażą, nie są zgrzytem i nie piszczą jak tarcie styropianem po szybie. W atmosferze wesołego miasteczka każdy kocha kicz i nie ma się czego wstydzić. Szklane paciorki, cekiny, aluminiowe pierścionki, gipsowe skrzaty, malowane jelonki, drewniane orły z rozpostartymi skrzydłami — to jest to! A kto myśli inaczej — ten kiep i kropka.

       Tak rozmyślałem, zbliżając się do ustawionych w kręgu bud na kółkach.

Finlandia  kościół protestancki.  
       Magia tego miejsca i wspomnienia z dzieciństwa nie pozwoliły mi zrazić się widokiem obłażącej farby na drewnianych burtach strzelnic. Również koślawe konie z ukruszonymi uszami na małej karuzeli nie kłuły aż tak bardzo w oczy, podobnie jak rozbite żarówki zwisające smętnie na pajęczynie kabli, ani liche — niemal niewidoczne — malunki na tablicach w otworami, w które można wsunąć głowę i dać się sfotografować za ileś tam złotych. Dewastacja dewastacją — pomyślałem — grunt, że Miasteczko jest i uwolni mnie na kilka godzin od nudy. Wychodząc zza rogu, stanąłem oko w oko z na wpół wyliniałym i zjedzonym przez mole białym niedźwiedziem. On też — na swój niepowtarzalny sposób — był uroczy. Jedno mnie tylko dziwiło, a właściwie dwie rzeczy: pierwsza — zupełna cisza, druga — brak ludzi. Ciszę, czyli brak muzyki, mógłbym jakoś zrozumieć, ale brak ludzi? brak roześmianych i rozkrzyczanych dzieciaków? — to było nie do przyjęcia.

Finlandia - camping.
       A może przyszedłem za wcześnie? Może jeszcze nie jest otwarte?

— Dzień dobry!

       Głos dobiegający z tyłu poderwał mnie (nieprzyjemne uczucie).

       Odwróciłem się. W moim kierunku szedł ów staruszek, którego widziałem naklejającego afisz.




Cdn.