poniedziałek, 28 grudnia 2015

WESOŁE MIASTECZKO Cd.



       Nie cierpię jak ludzie powtarzają moje słowa, bo wydaje mi się, że dają mi do zrozumienia, iż bełkoczę, a ja przecież — do jasnej cholery — nie bełkoczę.
— Tak. Wesołe Miasteczko — niemal przesylabizowałem.
— Tutaj nigdzie nie ma Wesołego Miasteczka.
— Widziałem jak pewien jegomość naklejał afisze z informacją, że przyjechało. Takie objazdowe — dodałem jeszcze na koniec.
— To jeśli nakleił, to dlaczego pan sobie nie przeczytał? (brawo i plus dla niej za logiczne myślenie).
— Bo zanim do niego dotarłem, został zdarty.
— Aaaaa — podniosła głowę ze zrozumieniem i zaraz nią pokręciła. — Nic nie wiem o Wesołym Miasteczku.
— No nic... Trudno. Dziękuję.
— Ale... Halo, proszę pana!
— Tak? — Wróciłem i ponownie nachyliłem się.
— Wesołe Miasteczka zawsze zatrzymywały się na „Bydlęcym Targu”.
— Jakim targu?
— Bydlęcym. Tak się nazywa plac za miastem. Kiedyś był tam targ bydła, potem skup buraków, a teraz nic nie ma. Tam przyjeżdżały i rozstawiały się cyrki i wesołe miasteczka.
— A jak tam dojść?
       Wystawiła rękę z okienka i wymachując nią niczym von Karajan (raz widziałem w Wiedniu prowadzony przez niego koncert, więc wiem co mówię), poinstruowała mnie — którędy najłatwiej i najszybciej.
       Gorąco podziękowałem.
       Najpierw pomyślałem sobie, że najwygodniej będzie wziąć taksówkę, ale — zerknąwszy na zegarek i stwierdziwszy, że mam sporo czasu — zdecydowałem się na spacer. Jak na wzorcowego kuracjusza przystało — pomyślałem i uśmiechnąłem się.
       Nie spieszyłem się, ale spacer i tak zajął mi zaledwie dwadzieścia pięć minut (no, może pół godziny z drobnymi minutami).
       Po prawej stronie drogi zobaczyłem boisko sportowe, a po lewej plac, a na nim Wesołe Miasteczko. Rzecz jasna, jak w każdym, porządnym objazdowym Wesołym Miasteczku, tak i tutaj, punktem centralnym była wielka karuzela z siodełkami na łańcuchach. Dookoła niej poustawiane były kolorowe barakowozy z otwieranymi bokami. W wyobraźni już widziałem ich wnętrza wypełnione jarmarcznymi ozdóbkami, zabawkami i innymi kiczowatymi fantami — nagrodami za strzał z wiatrówki, za celny rzut piłeczką lub — po prostu — za pociągnięcie odpowiedniej tasiemki.

                                                cdn.



niedziela, 6 grudnia 2015

WESOŁE MIASTECZKO Cd.



        Fryzjer wciąż stał i obserwował odchodzącego, nadal rzucając komentarze, a ja obserwowałem fryzjera i zastanawiałem się nad tym, co też wypisane było na afiszu, bo nad czym innym mógłby zastanawiać się znudzony kuracjusz?
       Zanim jeszcze ulica z osłonecznionej zamieniła się na „zalaną słońcem”, wyszedłem z restauracji i od niechcenia podszedłem do leżących na chodniku szczątków. To dziwne, że fryzjerowi cholernie przeszkadzał naklejony arkusz na ścianie zakładu, a zupełnie nie przeszkadzał mu śmieć walający się przed zakładem. Cóż, może ma takie poczucie estetyki? De gustibus non est disputandum — jak mawiali Rzymianie. Właściwie to byłem fryzjerowi wdzięczny za to, że nie wrzucił skrawków do kosza, bo mogłem przeczytać: „WESOŁE MIAST...”
       No proszę! Wesołe Miasteczko nawiedziło uzdrowisko — ucieszyłem się. W życiu nie pomyślałbym, że jeszcze uchowała się taka instytucja jak objazdowe wesołe miasteczka. Uwielbiałem je w dzieciństwie. Zdecydowanie bardziej niż cyrk. W cyrku można było tylko i wyłącznie obserwować akcję, a w wesołym miasteczku można zabawę zarówno obserwować jak i w niej uczestniczyć. Ileż to razy strzelałem do tarczy i wygrywałem pierścionki, które do niczego nie były mi potrzebne. Ileż zjadłem waty cukrowej, od której cały lepiłem się i było mi niedobrze. Ileż to okrążeń zrobiłem na różnych rodzajach karuzel... Wróciły wspomnienia i zakręciły łezką w oku.


Ruszyłem w kierunku, w którym — jak mi się wydawało — poszedł staruszek. Miałem nadzieję, że jednak udało mu się gdzieś nalepić plakat, gdzieś, gdzie nie drażniłby tubylców i z którego dowiem się, gdzie owo Wesołe Miasteczko stacjonuje.
       Niestety, rozczarowałem się. Doszedłem aż do dworca autobusowego i nie znalazłem żadnego ogłoszenia. Potem poszedłem drogą za uzdrowiskiem, ale i tam nie znalazłem tego, czego szukałem. Przyszło mi do głowy, że może będzie wisiał przy pijalni wód, ale nie. Tam też go nie było.
— Przepraszam panią — zwróciłem się do kioskarki — nie wie pani, gdzie zatrzymało się Wesołe Miasteczko?
— Wesołe Miasteczko? — powtórzyła.

cdn.

niedziela, 29 listopada 2015

WESOŁE MIASTECZKO



(à la Franz Kafka, ale z happy endem)



       Przyjechałem, żeby podleczyć serce, ale po czterech dniach zacząłem rozmyślać o tym, że zanim je wyleczę, wcześniej umrę z nudów.

       Pierwszego dnia obszedłem mieścinę w szerz, wzdłuż i dookoła. Drugiego dnia odwiedziłem muzeum, izbę pamięci i zobaczyłem wille zaprojektowane przez Koszczyc - Witkiewicza. Trzeciego przesiedziałem cały boży dzionek w parku na ławeczce, obserwując kuracjuszy i turystów, a czwartego — jak już wspomniałem — umierałem z nudów. Trudny jest żywot kuracjusza, oj, trudny. Sama myśl, że mam tu spędzić jeszcze dziesięć dni przyprawiała o dreszcze i była dobijająca.

       Po śniadaniu w sanatoryjnej jadłodajni poszedłem do restauracji na prawdziwe śniadanie. Wypiłem dobrą kawę — bez dodatków — najczarniejszą z czarnych — taką jaką lubię i pijam od trzydziestu lat.

       Pierwszego dnia poinstruowałem barmankę, jak ma ją dla mnie przyrządzać. Była pojętna. Myślę, że dużą rolę w tej nauce odegrała zaproponowana przeze mnie kwota za jedną filiżankę kawy, a nie lury o smaku popiołu wytrzepanego z popielniczki.

       Bez filiżanki dobrej kawy nie jest możliwe rozpoczęcie dnia — tak sobie myślałem i patrzyłem przez okno na osłonecznioną ulicę. „Osłoneczniona” — taka była. „Osłoneczniona” — w moim prywatnym słowniku oznacza coś „mile oświetlonego promieniami słonecznymi padającymi z ukosa; niezbyt agresywnie i nieoślepiająco”. Na osłonecznionej przestrzeni widać wszystkie barwy, czego nie można powiedzieć o przestrzeni „zalanej” światłem. Myślałem o owym osłonecznieniu i niuansach związanych z intensywnością promieni słonecznych, gdy zauważyłem staruszka z plastikowym wiaderkiem i z rulonem pod pachą, który — pomazawszy ścianę budynku — nakleił kolorowy arkusz papieru. Ogłoszenie nie powisiało zbyt długo, bo z zakładu fryzjerskiego wybiegł łysek w białym kitlu; nawrzucał dziadkowi od najgorszych (krzyczał tak głośno, że słyszałem go przez szybę), zagroził strażą miejską i zdarł plakat.


Dziadek wzruszył ramionami i poszedł dalej.
       Fryzjer wciąż stał i obserwował odchodzącego, nadal rzucając komentarze, a ja obserwowałem fryzjera i zastanawiałem się nad tym, co też wypisane było na afiszu, bo nad czym innym mógłby zastanawiać się znudzony kuracjusz?   cdn.

piątek, 16 stycznia 2015

"Pierwszy Krok"

         Zamość był gospodarzem Wojewódzkiego Turnieju Badmintona - "Pierwszy Krok", realizowanego w ramach projektu edukacyjnego Gimnazjum nr 4. Osobami odpowiedzialnymi za to przedsięwzięcie były utytułowane zawodniczki UKS KIKO: Wiktoria Kasprzak, Aleksandra Laskowska, Monika Piotrowska i Natalia Żujewska. Zawody były zarazem drugą rundą Grand Prix Lubelszczyzny Żaków w Badmintonie. Do turnieju zgłosiło się 53 zawodników z czterech klubów: UKS KIKO, MUKS 5 Chełm, UKS Dratów i Górnika Łęczna SA. Faworyci nie zawiedli i do swojego konta mogą zapisać kolejne punkty potrzebne aby znaleźć się w czołowej ósemce GPL i tym samym zagrać w wielkim finale. Wyniki i przebieg zawodów znaleźć można na witrynie tournamentsoftware.com

Informacja pochodzi ze sportowego blogu SP 4 w Zamościu. TUTAJ

wtorek, 6 stycznia 2015

Sylwestrowe Turnieje Badmintona w Zamościu.

     
      W dniach 27 - 30 grudnia 2014 r., na hali sportowej Zespołu Szkół nr 4 w Zamościu, odbyły się Ogólnopolskie Turnieje Badmintona, które już tradycyjnie mają nazwę: "Sylwestrowe". Chociaż, terminy imprez, nie zawsze pasują wszystkim zawodnikom (jest, to przerwa świąteczna - dni wolne od zajęć dydaktycznych), to jednak frekwencja na zamojskich zawodach, była jedną z większych w Polsce. W ciągu czterech dni, w zawodach uczestniczyło 115 zawodników z 13 klubów całej Polski. A poziom większości, rozrywanych spotkań był bardzo wysoki. Przez cztery dni zamojskich imprez sportowych witaliśmy zawodników z Kędzierzyna - Koźla, Krakowa, Warszawy, Starych Babic, Częstochowy, Przemyśla, Dubiecka, Chełma, Łęcznej, Ostrówka, Lublina i Zamościa.

       W Sylwestrowych Turniejach Badmintona, rozdano 128 medali, w różnych kolorach. Większość z nich (76) zdobyli zamojscy zawodnicy z UKS KIKO. Trzeba dodać, że nasi rywale, zajmują wysokie miejsca na listach rankingowych PZBad w Warszawie i przyjechali do Zamościa po punkty. Jak wyniki zawodów wskazują, zamojscy badmintoniści zagrali bardzo dobrze, co oznacza, że są w dobrej formie,  i co nas bardzo cieszy. 
Trzeba dodać, że dla niektórych, młodych zawodników, były to pierwsze turnieje klasyfikacyjne. Zawody, te są jednocześnie turniejami kwalifikacyjnymi do Finałów Mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Turnieje Sylwestrowe więc, są początkiem walki naszych zawodników o awans do najważniejszych zawodów w sezonie sportowym 2014/2015.
Zamojscy medaliści Sylwestrowych Ogólnopolskich Turniejów Badmintona:
Sobota, 27 grudnia 2014 - młodzicy:
gra pojedyncza dziewcząt:
2m - Wiktoria Kasprzak.
3m - Natalia Żujewska, Aleksandra Laskowska.

gra pojedyncza chłopców:
2m - Miłosz Piotrowski.
3m - Jakub Korga, Mateusz Hałasa.
gra podwójna dziewcząt:
1m - Wiktoria Kaprzak, Aleksandra Laskowska.
3m - Natalia Żujewska, Monika Piotrowska.
3m - Paulina Cios.
gra podwójna chłopców:
1m - Mateusz Hałasa, Miłosz Piotrowski.
2m - Jakub Korga, Adam Kasprzak.
3m - Jakub Smolak, Bartłomiej Woźniak. 
3m - Piotr Lepianka, Łukasz Nowosad.
gra mieszana:
1m - Piotr Lepianka.
3m - Patryk Nosal, Emila Mazurek.
3m - Kacper Flak, Dominika Kmieć

Niedziela, 28 grudnia 2014 - elity:
gra pojedyncza kobiet:
1m - Agata Świst.
3m - Daria Gujska.
gra pojedyncza mężczyzn:
2m - Daniel Gujski.
3m - Marcin Hałasa.
gra podwójna kobiet:
2m - Kinga Palonka, Daria Gujska.
3m - Julia Ziemińska, Klaudia Pikuzińska.
gra podwójna mężczyzn:
1m - Szymon Hałasa.
2m - Kacper Czerwiński, Marcin Hałasa.
3m - Paweł Lepianka, Daniel Gujski.
gra mieszana:
1m - Agata Świst, Daniel Gujski.
3m - Klaudia Pikuzińska.


Poniedziałek, 29 grudnia 2014 - młodzicy młodsi:
gra pojedyncza dziewcząt:
1m - Paulina Cios.
2m - Julia Szczepańska.
3m - Wiktoria Kupiec.
gra pojedyncza chłopców:
1m - Jakub Korga.
2m - Adam Kasprzak.
3m - Bartek Woźniak, Łukasz Nowosad.
gra podwójna dziewcząt:
1m - Julia Szczepańska, Wiktoria Kupiec.
3m - Paulina Cios, Magdalena Kacperek.
gra podwójna chłopców:
1m - Jakub Korga, Adam Kasprzak.
2m - Łukasz Nowosad, Piotr Lepianka.
3m - Jakub Smolak, Bartłomiej Woźniak, Kacper Wołk, Krystian Chwiejczak.
gra mieszana:
1m - Kacper Flak.
3m - Jakub Smolak, Magdalena Kacperek, Julia Sternik.



Wtorek, 30 grudnia 2014- juniorzy młodsi:

gra pojedyncza dziewcząt:

1m - Julia Ziemińska.
2m - Monika Piotrowska.
3m - Natalia Żujewska, Aleksandra Piotrowska.
gra pojedyncza chłopców:
1m - Michał Gielecki
gra podwójna dziewcząt:
1m - Julia Ziemińska.
2m - Aleksandra Laskowska, Natalia Żujewska.
3m - Monika Piotorwska, Natalia Żujewska.
gra podwójna chłopców:
1m - Michał Gielecki
2m - Miłosz Piotrowski,
gra mieszana:
2m - Julia Ziemińska