środa, 31 sierpnia 2016

Treningi w sezonie 2016/2017

Sezon 2016/2017 rozpoczynamy intensywnymi treningami:

poniedziałek: 18.00 - 20.00
wtorek: 18.00 - 20.00
środa: 19.00 - 21.00
piątek: 18.00 - 20.00

piątek, 22 lipca 2016

Zakopane

Obóz KW w Zakopanem.
Jest pięknie i czarownie.
Polskie Tatry:
są najpiękniejsze na świecie !!!


Zdjęcia TUTAJ

środa, 6 lipca 2016

Kukle

Ośrodek w Kuklach nas żegna.
Mamy nadzieje, że za rok spotkamy się tutaj.
Jutro wracamy do domu..

Zdjęcia TUTAJ

Kukle - obóz powoli się kończy.

Szybkimi krokami obóz chyli się ku końcowi.
Wielka szkoda.
"Wszystko u nas się układa, jak w pudełeczku".

Zdjęcia TUTAJ

niedziela, 3 lipca 2016

Kukle - sobota.

Piękny dzień.
Dużo atrakcji:
- wycieczka do Sejn,
- chrzest obozowy,
- bal przebierańców.
Podobno padał deszcz, ale nie zauważyliśmy, tej "anomalii" pogodowej.
Pozdrowienia dla rodziców.

Zdjęcia niedziela TUTAJ

sobota, 2 lipca 2016

Sobota - Kukle

Ale upał!!!
Jesteśmy opaleni na murzynka.
Witamina "D" i wszystko jasne.
Kochamy wszystkich znajomych - pozdrowienia.





zdjęcia TUTAJ

Kukle 1 czerwca 2016r.

Piękny dzień!!!
Aqua Park w Druskiennikach i plażowanie.
Wieczorem bitwa damsko - męska - ale emocje!!!
Pozdrowienia dla wszystkich znajomych.

Zdjęcia TUTAJ

czwartek, 30 czerwca 2016

środa, 29 czerwca 2016

Kukle 2016 - cz.II

Bardzo ciepło i pięknie.
Tak krótko opiszemy dzisiejszy dzień.
Pozdrowienia.
Zdjęcia - środa TUTAJ

Kukle 2016

Witamy
!!!
Jesteśmy na wakacjach w Kuklach.
Pozdrowienia dla wszystkich znajomych.
Zdjęcia z pierwszego dnia TUTAJ

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Wesołe Miasteczko cd.


Bośnia i Hercegowina

— Dzień dobry. Jeszcze zamknięte? — Zrobiłem nieokreślony ruch ręką (w naszej kulturze — mimo swojej nieokreśloności i braku precyzji — powszechnie odczytywanego trafnie jako: „tego wszystkiego”).
— Otwarte. Czynne od kilku godzin.
— Ale widzę, że publika jakoś nie dopisuje.
         Wcisnął ręce w kieszenie, co — jak sądzę — trafnie można byłoby odczytać: „takie czasy, panie dzieju, takie czasy”.
         Staruszek zbliżył się. Był niższy ode mnie; powiedziałbym, że średniego wzrostu. Czaszkę miał obficie owłosioną (mając na uwadze swoje spore zakola, przez moment poczułem iskierkę zazdrości). Lekko przekrzywił głowę i — jak ciekawski ptak — spojrzał na mnie spod grubej powieki jednym okiem. Nie dało się nie zauważyć, że policzek drgał mu nerwowym tikiem.
— A dobrodziej? — uśmiechnął się błyskając srebrną trójką. — Pan przecież jest naszym gościem. Wszystko otwarte. Wszystko do dyspozycji dobrodzieja — zapalał się. — Wszystko co służy rozrywce i wszystko, co pan lubi.
Bośnia i Hercegowina.
         Zauważyłem, że słowa zawierające „r” kaleczył nieznacznie, jakby starał się wymówić je „z francuska”, ale bezskutecznie. Wada wymowy, czy „zawodowa” maniera? — zastanawiałem się, ale niezbyt długo, bo co mnie to obchodzi?
— Nie... Nie... tylko tak przyszedłem się rozejrzeć. Za stary jestem na karuzelę, a i oko nie to. Nie wiem, czy zamiast tarczy nie ustrzeliłbym jakiejś miłej pani z obsługi — Starałem się, żeby to wypadło dowcipnie.
         Chyba docenił owe starania, bo uśmiechnął się.
— Jak sobie szanowny pan życzy; jak sobie życzy. Proszę się rozgościć, a jak będę panu potrzebny, to proszę wołać.
Chorwacja
         Skinąłem głową.
         Staruszek podreptał swoją drogą.
         Rozejrzałem się wokół. Teraz poczułem, że nad Wesołym Miasteczkiem unosi się jakaś magia. No, może nie „magia” (bądźmy ściśli i nie popadajmy w egzaltację), ale czar (też nie to), nastrój. Tak, po prostu — nastrój. Nastrój, który mogłem do woli wypełniać wspomnieniami z dzieciństwa. Jak sobie o tym pomyślałem, to nawet byłem wdzięczny tubylcom, że nie przyszli do Wesołego Miasteczka, że całe — calusieńkie — oddali w moje posiadanie.
Norwegia
                Usłyszałem muzykę. Dziadek — chyba na moją cześć — puścił ją i teraz w głośnikach słyszałem jakąś sentymentalną balladę z lat trzydziestych. (Za stary jestem na to, aby na lata modernizmu mówić: „lata trzydzieste ubiegłego wieku”. Dla mnie XX wiek jest jeszcze zbyt żywy, by go traktować epitetem: „ubiegły”, jak zaprzeszłego trupa; dla mnie — wbrew — kalendarzom, on nadal jest teraźniejszy. Psychicznie nie czuję granicy między XX a XXI wiekiem, a jak jej nie czuję, to znaczy, że jej nie ma, a jak jej nie ma, to z kolei znaczy, że XXI wieku również jeszcze nie ma (ot taki sofizmat ukuty na prywatny użytek). Muzyka najwyraźniej puszczona była z winylu, bo dźwięki zgrzytały, a melodia przeskakiwała po porysowanej płycie, ale to mi nie przeszkadzało. Przecież nie przyszedłem tu słuchać muzyki w jakości Dolby Surround, czy co tam teraz jest w modzie.

Cdn.



piątek, 1 stycznia 2016

WESOŁE MIASTECZKO Cd.



Finlandia fabryka Fazera
Rzuciłem słówko: „kicz”, „kiczowate”? Hmmm... Owszem rzuciłem, ale bez intencji obrażania tych przedmiotów. W wesołych miasteczkach, w ciemnych wozach — strzelnicach i na straganach, jest miejsce dla takich rzeczy. Jest ono najbardziej naturalne z naturalnych. Tutaj nie rażą, nie są zgrzytem i nie piszczą jak tarcie styropianem po szybie. W atmosferze wesołego miasteczka każdy kocha kicz i nie ma się czego wstydzić. Szklane paciorki, cekiny, aluminiowe pierścionki, gipsowe skrzaty, malowane jelonki, drewniane orły z rozpostartymi skrzydłami — to jest to! A kto myśli inaczej — ten kiep i kropka.

       Tak rozmyślałem, zbliżając się do ustawionych w kręgu bud na kółkach.

Finlandia  kościół protestancki.  
       Magia tego miejsca i wspomnienia z dzieciństwa nie pozwoliły mi zrazić się widokiem obłażącej farby na drewnianych burtach strzelnic. Również koślawe konie z ukruszonymi uszami na małej karuzeli nie kłuły aż tak bardzo w oczy, podobnie jak rozbite żarówki zwisające smętnie na pajęczynie kabli, ani liche — niemal niewidoczne — malunki na tablicach w otworami, w które można wsunąć głowę i dać się sfotografować za ileś tam złotych. Dewastacja dewastacją — pomyślałem — grunt, że Miasteczko jest i uwolni mnie na kilka godzin od nudy. Wychodząc zza rogu, stanąłem oko w oko z na wpół wyliniałym i zjedzonym przez mole białym niedźwiedziem. On też — na swój niepowtarzalny sposób — był uroczy. Jedno mnie tylko dziwiło, a właściwie dwie rzeczy: pierwsza — zupełna cisza, druga — brak ludzi. Ciszę, czyli brak muzyki, mógłbym jakoś zrozumieć, ale brak ludzi? brak roześmianych i rozkrzyczanych dzieciaków? — to było nie do przyjęcia.

Finlandia - camping.
       A może przyszedłem za wcześnie? Może jeszcze nie jest otwarte?

— Dzień dobry!

       Głos dobiegający z tyłu poderwał mnie (nieprzyjemne uczucie).

       Odwróciłem się. W moim kierunku szedł ów staruszek, którego widziałem naklejającego afisz.




Cdn.